Paweł Arciszewski dzieli się wrażeniami i zdaje relacje z najważniejszej imprezy sportowej

Właśnie wróciłem z XXIV Letnich Igrzysk Głuchych, które odbyły się w dniach 1-15 maja 2022 r. w Caxias do Sul  w Brazylii i chcę się podzielić wrażeniami.

Olimpiada, na która tak czekałem, była dla mnie wielkim przeżyciem. Zdobyłem dwa medale!

  1. Złoty medal w kolarstwie górskim w olimpijskim cross country, czyli XCO
  2. Srebrny medal w kolarstwie szosowym w jeździe indywidualnej na czas

Już samo uczestnictwo w tak ważnej imprezie było niesamowite, a zdobycie medali – to spełnienie marzeń.

27 kwietnia br. w Centrum Olimpijskim w Warszawie odbyło się uroczyste zaprzysiężenie olimpijczyków – wręczenie nominacji i złożenie przysięgi. Chwile bardzo wzruszające.

29 kwietnia wylot z przesiadkami do Brazylii, podróż długa i bardzo męcząca, trwająca prawie dwa dni. Pogoda w Brazylii była wyjątkowo deszczowa i zimna. Przeziębiłem się i bardzo rozchorowałem. Cały czas walczyłem z chorobą, żeby utrzymać wypracowaną formę i wystartować.

4 maja – moja pierwsza konkurencja – jazda indywidualna na czas. Trasa ciężka, choroba nie pomaga, ale zmobilizowałem się. Jechałem mądrze, rozkładałem rozsądnie siły. Zająłem drugie miejsce! Zdobyłem srebrny medal!

6 maja – wyścig ze startu wspólnego na 107 km. Wystartowałem, choć byłem słaby. Po tak dużym wysiłku na czasówce zdrowie jeszcze bardziej się pogorszyło. Wyścig był naprawdę dobry, lecz zabrakło mi sił. Ukończyłem go poza podium, ze stratą 4 sekund do pierwszego.

Po tym wyścigu, wspólnie ze sztabem ustaliliśmy, że nie wystartuję w następnej konkurencji, a skupię się na zdrowiu i odzyskaniu sił. Miałem wystartować w ostatniej konkurencji, parę dni później, w MTB XCO.

10 maja – wyścig na rowerze górskim, olimpijskie cross country, czyli XCO. Trasa bardzo ciężka fizycznie, typowa dla „górali”, stromo i wiele podjazdów. Start, od razu podjazdy i fragmenty strome. Węgier od razu odjechał, następnie ja i potem większa grupa. Węgier sukcesywnie zwiększał przewagę aż do trzeciego okrążenia. Wtedy zwiększyłem tempo, przegoniłem Węgra i przez następne 3 okrążenia, aż do mety, już prowadziłem. Węgier cały czas mnie gonił, ale ja jechałem równo i co okrążenie coraz szybciej. Nie dałem szans Węgrowi, nie mówiąc o pozostałych zawodnikach – zasłużenie zdobyłem złoty medal!

Byłem szczęśliwy, nie spodziewałem się takiego wyniku. Stanąłem na podium na najwyższym miejscu i usłyszałem hymn – Mazurka Dąbrowskiego. Byłem dumny i wzruszony!

WIELKIE GRATULACJE!

Fot. Paweł Arciszewski, Polski Związek Głuchych